Nasz świat rozwija się bazując na Internecie, wyszukiwane w nim informacje stanowią ogromnie źródło wiedzy dla odbiorcy. Jednakże nasze potrzeby cały czas się zmieniają. Żyjemy w biegu i w taki sposób chcemy uzyskać odpowiedź, nasza cierpliwość jest coraz słabsza, przez to forma wyszukiwania wiadomości – poprzez siadanie do komputera – wpisywanie zagadnienia – przeglądanie stron, aby uzyskać odpowiedź – powoli przestaje być dostosowana do współczesnego człowieka.
Coraz popularniejsza staje się wyszukiwarka głosowa. Mówiąc do urządzenia, możemy wyszukać informacji, znajdować trasy i tworzyć przypomnienia. Działanie jest proste mówiąc nasz głos będzie nagrywany i przesyłany na specjalne serwery. Tam będzie on interpretowany, aby na tej postawie przedstawić wyniki wyszukiwania. Według statystyk do 2020 roku 50% użytkowników Internetu będzie korzystać z wyszukiwarki głosowej, co ciekawsze do 2022 roku 55% gospodarstw domowych będzie posiadać swój własny smart speaker, dzięki któremu będziemy mogli wykonywać różne czynności związane z wyszukiwaniem jedynie mówiąc do tego urządzenia.
Co niosą za sobą takie zmiany?
Rozwój wyszukiwania głosowego przekształca wyszukiwarki, wymagają one teraz innej strategii i zestawu składników, które dadzą możliwość użytkownikom wyszukiwania poprzez mowę i uzyskania podobnej odpowiedzi. Plan jest jasny: zmierzamy do zakończenia czasu, gdy sami poszukujemy odpowiedzi wśród wielu opcji, teraz nowe wyszukiwarki same zaproponują nam najlepszą – co ciekawsze w sposób mówiony. Ta strategia stała się znana jako AEO – optymalizacja mechanizmu odpowiedzi.
W tym momencie Voice search opiera się na rejestrowaniu naszego głosu, analizie i udzieleniu odpowiedzi w “sposób tradycyjny”, czyli proponując nam różnego rodzaju strony zwierające podaną przez nas frazę.
Nie ma co ukrywać, że AEO jest ogromnym wyzwaniem. Dlaczego? Bardzo ważne jest, aby pamiętać, że jeśli Google ma udzielić konkretnej odpowiedzi, potrzebuje bardzo szczegółowych, szczegółowych informacji, aby ją przedstawić.
Jak przedstawił to Jason Barnard na przykładzie pizzy, jeśli ktoś mówi: „Chciałbym najtańszą pizzę w okolicy„, Google musi wiedzieć, jakie są ceny pizzy w restauracjach, sklepach lub innych miejscach. Jeśli jednak powie: „Chcę pizzę pepperoni”, to byłoby naprawdę pomocne, gdyby Google znał menu. A jeśli poprosi o pizzę pepperoni, a Google wie, że robi to jedna pizzeria, ale nie jest pewne czy ta druga to robi, to przedstawi tę, którą zna, oferując pizzę pepperoni. Taki jest pomysł na szczegóły.
Jak wpłynie to na nas?
To jest bardzo ciekawe. Przyzwyczajeni do komunikacji wirtualnej, przede wszystkim pisanej zaczynamy mówić. Co więcej, jeżeli będziemy chcieli uzyskać niezbędne dla nas informacje będziemy musieli przemyśleć, co chcemy powiedzieć.
Osobiście wydaje mi się, że nadchodzi pozytywna zmiana, która w dużym stopniu ograniczy komunikację nienawiści, a zwróci uwagę na to, co wartościowe. Istota precyzowania komunikatu skupi się na naszej mowie, dzięki czemu przestaniemy chować się za naszymi telefonami, laptopami czy innymi urządzeniami i zaczniemy mówić.
zdjęcia: unsplash.com